Za nami ostatni odcinek pierwszego sezonu serialu "Scream" który jest serialowym odpowiednikiem kultowego już filmu "Krzyk". Kiedy dowiedziałem się że MTV planuje stworzyć serial na podstawie tego filmu trochę mnie to zdziwiło bo uznałem że telewizja na prawdę wiele potrafi, ale jednak ma swoje graniice. Po pierwsze Film "Krzyk" jest horrorem i trudno pokazać taki gatunek podczas kilkunastu odcinków i utrzymać to napięcie przez wszystkie epizody. Po drugie seriale mają to do siebie że brak wątków pobocznych i rozwój bohaterów może szybko znudzić widza, bo główny wątek całego serialu i czasu antenowego nie wypełni, a film "Krzyk" miał to do siebie że nie skupiał się na niczym innym jak na czystej rozrywce gdzie widzowie nie oczekiwali jakiś pobocznych wątków tylko ciekawą fabułę. Dałem serialowi szanse bo byłem bardzo ciekawy jak sobie produkcja poradziła z tym serialem.
Pierwszy odcinek mnie bardzo zaskoczył tym że był aż tak bardzo dobry i zupełnie inny niż film, bo myślałem że serial będzie kalką tego co widzieliśmy w filmie. Serial dostał ciekawą fabułę bo zabójca nie był tylko człowiekiem w przebraniu i charakterystycznej masce ale był też częścią tajemniczej przeszłości Matki Emmy i Bransona na którym zabójca miał się wzorować albo być w pewnym sensie jakoś z nim związany. Ten pomysł na serial mnie bardzo zaskoczył i wywarł na mnie dobre wrażenie ale mimo że pomysł był dobry to można było lepiej to pociągnąć i bardziej skupić się na tym, bo jednak sam wątek tajemniczej więzi pomiędzy Emmą a zabójcą i jej rodziną wyglądał trochę blado i nie umiał się przebić.W pierwszych odcinkach mieliśmy prawie co odcinek jakieś morderstwo co trzymało akcje serialu ale nagle nastała pustka i morderca przestał mordować co trochę przymuliło serial. Przez co Krzyk przestał przypominać Krzyk. Końcówka sezonu zyskała trochę tępa. Coraz bardziej mnie zastanawiało kto może być mordercą bo w pewnym momencie można było się nieźle pogubić, a scenarzyści zafundowali nam niezły rollercoster. Na początku każdy był podejrzany co było oczywistością ale jak w połowie serialu dla każdego udało się znaleźć alibi tak im bliżej finału tym co raz więcej było niewiadomych. W finale wreszcie powraca stary dobry klimat z filmu i nagle każdy może zginąć ale też każdy może być mordercą. Na początku było kilka zmyłek i Kieran był mocnym podejrzanym bo wskazywały na niego wszystkie dowody a obraz jego postaci był mocno tajemniczy i jak żadna inna postać nie miał mocnego alibi. Scena na pomoście bardzo udana i znowu dostajemy trochę klimatu z filmu, ale moment kiedy ukazuje się nam prawdziwa twarz zabójcy Piper mocno mnie zaskakuje ale efektu serio "WOW" nie było bo trochę zdradziło ją auto zakrwawione przed domem które znaleźli Emma z Noah wiec ja jako widz bardziej się na tej postaci skupiłem przez co wydała mi się mocno podejrzana. Tą postać ani razu nie brałem pod uwagę bo akcja serialu mało się na niej skupiała i zawsze była bardziej jako dodatek który recenzuje i pomaga oraz zbiera tropy. Jej postać została dość mocno ukryta przez co nie skupiałem się tak jak na innych więc pewne zaskoczenie było ale jednak w finale dość mocno akcja skupiła się na niej więc już pod koniec odcinka była coraz bardziej podejrzana. Po zakończeniu całej przygody i śmierci Piper dostajemy pewien smaczek tego co zobaczymy w drugim sezonie bo pewnie większość się już zastanawiał co można pokazać w następnych odcinkach. Bardzo ciekawie się serial kończy i trochę tajemniczo. W następnym sezonie dowiemy się tego jaką rolę w tym wszystkim odegrała Audrey, bo wiele wskazuje na to że to jeszcze nie koniec.
Jeżeli chodzi o mocne plusy w tym serialu to oczywiście pomysł o którym już wspomniałem oraz niektóre role a na pewno Noah którego postać jest najbarwniejsza w tym wszystkim. Bardzo ciekawy pomysł na tą właśnie postać. Oczywiście w pierwszych odcinkach wypadał dużo lepej i później jakoś scenarzyści zapomnieli o nim i po śmierci Riley jego rola w serialu trochę się zmniejszyła. Bo w pierwszym odcinku wydawało się że będzie to taka postać która będzie dawała dużo smaczków fanom filmu, bo jego opowieści o slasherach i zasadach w takich filmach była ciekawym zabiegiem scenarzystów. Dużo gorzej wypadała reszta aktorów a szczególnie Emma która nie wzbudzała jakiś wielkich emocji i jej śmierć nie wywołałaby u mnie jakiegoś żalu ale wiadomo że Final Girl musi żyć do końca.
Z niecierpliwością czekam na kolejny sezon
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz